Na początku wypadałoby się przedstawić. Nazywam się Przemysław Tracz. Jestem muzykiem, tworzę i wykonuje muzykę pod szyldem Seven Wheels. Jestem też z wykształcenia muzykoterapeutą. Stąd też moja obecność na tym blogu. Muzyka i terapia – te dwa światy łączą się w moim odczuciu idealnie. Bo czyż nie jest tak, że wywołuje w nas emocje, wprawia w nastrój, wzmacnia lub wycisza przeżywane uczucia? Już samo zauważenie w sobie tego rodzaju wrażliwości szybko kieruje nas w rejony terapeutycznego działania muzyki. Ale nie chcę tutaj przynudzać o naukowych dowodach działania muzykoterapii. Chciałbym, żeby ten wpis zainspirował was do świadomego słuchania, a może nawet wykonywania muzyki.
Przez wszystkie lata mojej przygody z muzykowaniem, grałem w wielu lepszych lub gorszych zespołach. Muzycznie też bywało lepiej lub gorzej. Tworzenie muzyki to zawsze proces. Każde spotkanie z drugą osobą czegoś cię uczy o sobie i o świecie. Życie to droga. Zauważyłem u siebie pewną prawidłowość. Dostrzegłem, że zawsze kiedy chcę się wewnętrznie uspokoić albo mam natłok myśli, sięgam odruchowo po instrument i gram. Czy gram kawałki, które wykonuję na koncertach z moimi kolegami z zespołu? Czy gram utwory, które ćwiczyłem przez ostatnie tygodnie? Czy gram skale i pasaże, które ciągle trenuję? NIE. Gram dźwięki, nad którymi się w ogóle nie zastanawiam. Których w ogóle nie oceniam w kategoriach muzycznych. Uspokaja mnie samo brzmienie instrumentu, samo przebywanie z dźwiękiem. Uświadomienie sobie tego było dla mnie początkiem nowej ścieżki i kierunkiem budowania mojej wrażliwości.
Każdego dnia, w każdej sekundzie jesteśmy zalewani mnóstwem dźwięków. Muzyka gra wszędzie – w sklepie, w aucie, w restauracji, w telefonie, na basenie, na lodowisku. Jest tak wszechobecna, że paradoksalnie przestaliśmy ją słyszeć. Jest sprowadzona do roli umilacza czasu, kojarzy się z rozrywką, dobrą zabawą, imprezami. I dobrze. Bo do tego nadaje się doskonale. Jednak tak jak pisałem na wstępie, muzyka to nie tylko rozrywka. Można ją wykorzystać jako narzędzie terapeutyczne.
Zagrałem niedawno pierwszy raz koncert mojego projektu Seven Wheels. To muzyka spokojna, leniwa, z pogranicza ambientu. Koncert odbył się online. Zaprosiłem znajomych i przyjaciół. Wiele osób, które wiem, że takiej muzyki nie słuchają. I wiecie co się stało? Po koncercie dostałem sporo telefonów z podziękowaniami. Za koncert, ale też za wieczór, który dał słuchaczom odpocząć od tego ciągłego pędu, w biegu i hałasie. Mogli się wewnętrznie wyciszyć i tym samym poczuć ulgę. Czy nie o to właśnie chodzi?
Jednak, żeby docenić terapeutyczny wymiar muzyki, niejednokrotnie trzeba się na nowo nauczyć jej słuchać. Na początku spróbuj pobyć w całkowitej ciszy dłuższą chwilę. Wsłuchaj się w otoczenie, doceniając każdy dźwięk, który do ciebie dotrze. Celebruj tę chwilę. Myśli skup tylko na tym. Ma to w sobie wiele z medytacji. Zobaczysz, że mózg zaczyna pracować zupełnie inaczej i odnosisz wrażenie, że w głowie bałagan zaczyna się porządkować. Ja tak robię i u mnie się to sprawdza. Spróbuj. Może to też coś dla ciebie.
Tego mi było trzeba ,super
super!
Cieszmy się!Pozdrawiamy!
Dziękuję i również pozdrawiam serdecznie 🙂
Świetna muza na odprężenie 🙂
Miłego słuchania!Przekażemy autorowi