Szukaj Zadzwoń
  • Zadzwoń

    Rejestracja!
    Terapia płatna i refundowana przez NFZ

    tel. +48 75 7174722

    poniedziałek-sobota

Publikujemy kolejny fragment książki Piotra Barczaka “Co działa w psychoterapii”

 

Drugi czynnik – więź z terapeutą

Ten czynnik zależy od obu stron. Nazywany bywa sojuszem, relacją albo przymierzem terapeutycznym. Wszystkie szkoły psychoterapii zgadzają się, że jest to absolutnie kluczowy czynnik. Dlatego nie warto poddawać się terapii u kogoś, z kim nie uda się zbudować takiej relacji.
Do nas, do psychologów przychodzą ludzie tak źle kochani, tak mało kochani, przeważnie tak źle traktowani, iż akceptacja, bliskość i więź z psychoterapeutą często jest pierwszym takim doświadczeniem w ich życiu. Może to górnolotne słowa, ale bez miłości wszystko karleje, a z miłością rośnie. Odnosi się to nie tylko do ludzi. Kwiaty, zwierzęta domowe też tego doświadczają. Nikomu nie przyszłoby do głowy stać nad kwiatkiem, szturchać go i krzyczeć: „Rośnij szybciej!”. Dlaczego więc pozwalamy sobie na to wobec ludzi, zwłaszcza dzieci? Podobnie jak z determinacją, istota tej więzi jest trudna do opisania, ale przecież bez naukowych opisów wiemy, czy ktoś nas lubi.

Z mojego doświadczenia wynika, że zasadnicze znaczenie mają tu oczy. Kontakt wzrokowy z pacjentem, jest bardzo ważnym elementem budowania więzi. Oprócz tego, kiedy terapeuta uważnie patrzy na pacjenta, odczytuje wiele informacji. Docenianie znaczenia wzroku, na przykład w zapisie traumy, jest związane z terapią zwaną EMDR (Eye movement desensitization and reprocessing – Terapia Szybkich Ruchów Gałek Ocznych). I choć nie w pełni rozumiem, na czym polega EMDR, a sam doświadczyłem tego rodzaju terapii tylko na jednej sesji, to jestem o tym przekonany. Kiedy przychodzi do mnie skłócone małżeństwo, to albo w ogóle nie patrzą na siebie, albo tylko ze złością. Pamiętam parę, którą poprosiłem, aby spojrzała sobie w oczy. Jej twarz wykrzywiła się w odruchu wymiotnym, a on zaczął płakać. Do dziś nie rozumiem, dlaczego nadal żyją ze sobą, katując się wzajemnie. Ireneus Eibl-Eibesfeldt twierdził, że podjęcie wewnętrznej decyzji o polubieniu kogoś lub nie zapada bardzo szybko i jest związane z oczami. Dobry psychoterapeuta powinien więc jak nauczyciel Rosół z opowiadań o Mikołajku Rene Gościnnego powiedzieć czasem: „Spójrz mi w oczy”. Spośród paru moich pseudonimów chyba najbardziej jestem dumny, kiedy mówią o mnie „Rosół”.

Oczywiście od więzi należy odróżniać niebezpieczne uwielbienie, sprawiające, że pacjent może próbować dzwonić do ciebie w środku nocy, snuć fantazje o ślubie z tobą czy z twoim synem. Może przychodzić z prezentami, twoimi ulubionymi słodyczami. Takie wynaturzenie więzi i zamykanie na to oczu prowadzi do niweczenia efektu psychoterapii.

Drugim ważnym elementem – tak oczywistym, że zastanawiałem się, czy o tym pisać – jest aktywne słuchanie. Kiedy pacjent siada naprzeciwko ciebie, bez względu na to, czy jest to na sesji indywidualnej, czy grupowej, świat znika. Jest tylko on. To tak oczywiste, iż nie warto chyba zbytnio się nad tym rozwodzić. Częścią aktywnego słuchania jest stawianie pytań. Setki razy przekonałem się, że „jeśli zapytasz, to może się dowiesz, a jeśli nie zapytasz, to możesz się w ogóle nie dowiedzieć”. Odnosi się to zwłaszcza do sfer wyjątkowo osobistych, dotyczących np. śmierci, religii, seksu itd. Pamiętam pacjentkę leczoną w wielu różnych ośrodkach z rozpoznaniem zaawansowanej anoreksji. Ważyła niewiele ponad 30 kilogramów, kiedy do nas trafiła. Na drugiej sesji powiedziała mi o gwałcie, który przeżyła w wieku 16 lat. Kiedy zapytałem ją, czy komukolwiek wcześniej o tym mówiła podczas swoich licznych pobytów w szpitalach, odpowiedziała: „Nie, nikt o to nie pytał”. Dzisiaj jest to zdrowa, pogodna kobieta, która w pełni wyszła z anoreksji.

Pacjent i jego terapeuta powinni zadać sobie parę pytań:
1) Czy lubisz swojego terapeutę (pacjenta)?
2) Co czujesz na myśl o spotkaniu z nim?
3) Czy czujesz, że terapeutę obchodzi, co się z tobą dzieje (Czy czujesz, że terapeuta cię obchodzi)?
4) Czy lepiej się czujesz, gdy w wyjątkowych sytuacjach masz kontakt telefoniczny z terapeutą (Czy zgadasz się, aby pacjent zadzwonił do ciebie w wyjątkowej sytuacji?)
5) Czy twój terapeuta wyłącza telefon podczas spotkań z tobą? (Czy wyłączasz telefon podczas spotkań z pacjentem)?
6) Czy w tym czasie nie wchodzą do pokoju inne osoby z ważnymi sprawami?
7) Czy czujesz, że jesteś wyjątkowy dla swojego terapeuty (Czy postrzegasz pacjenta jako kogoś naprawdę wyjątkowego)?

Trzeci element współtworzący więź to dotyk. Wyniosłem wiele niezwykłych doświadczeń z osobistej psychoterapii i szkoleń. Niewątpliwie jednym z najważniejszych było proste na pozór ćwiczenie podczas zajęć z Garet Newell. Otóż mieliśmy usiąść w parach jeden za drugim i bez słowa dotknąć partnera intencjonalnie („trzymaj się, dasz sobie radę”, „wyprostuj się” itd.). Drugi dotyk miał być nieintencjonalny („hej, to ja”, „jestem obok”, „teraz czuję ciepło twojej łopatki”). To było jedno z najtrudniejszych ćwiczeń. Dzisiaj wiem na pewno, iż latami trzeba się tego uczyć!
Sprawa dotyku jest kontrowersyjna. Kiedy pamiętamy, że większość naszych pacjentów wielokrotnie doświadczyła złego dotyku albo nie zaznała dobrego dotyku wcale, to lepiej rozumiemy, że ten ostatni może mieć moc uzdrawiającą i tworzyć więź. Oczywiście, bezwzględnie trzeba respektować granice pacjenta. Dla niektórych na początku zwykłe uściśnięcie dłoni to zbyt dużo. Inni z kolei mają tak zniszczone granice, iż można ich przytulać bez oporu. Anna Salter podaje, że około 15 proc. psychoterapeutów wykorzystało seksualnie swoje pacjentki w trakcie leczenia traumy wykorzystania. Osobiście składałem doniesienie do prokuratury i Polskiego Towarzystwa Psychologicznego na utytułowanego psychologa. Zamykał on drzwi w trakcie sesji terapeutycznej z ładniejszymi pacjentkami i za drzwiami popełniał przestępstwa. Nie zmienia to jednak mojego zdania, iż dobry dotyk – uścisk, nawet przytulenie, jest bardzo cennym elementem uzdrawiającym. Musi być jednak spełniony podstawowy warunek – terapeuta powinien mieć tak uporządkowaną seksualność i dobre życie rodzinne, żeby nigdy nie przyszło mu nawet na myśl, by jak pisze Irvin Yalom w cudownej książce Dar terapii, przenieść uczucia do pacjenta z królestwa Caritas do królestwa Erosa.

Wszystkie te elementy tworzą atmosferę bezpieczeństwa i bliskiej więzi, bez której niemożliwa jest zmiana. Mówiąc górnolotnie, tworzą bezsłowny przekaz „kocham cię”. Jest on absolutnie podstawowy dla naszego rozwoju. W moim przekonaniu, aby był on prawidłowy, potrzebne są dwa czynniki – bezpieczeństwo i wymagania. Bezpieczeństwo bez wymagań demoralizuje. Wymagania bez bezpieczeństwa rodzą agresję.
Następny czynnik, trzeci z kolei, leży wyłącznie po stronie terapeuty.

5 2 votes
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments

Nasi partnerzy

http://paulahall.co.uk/ Karkonoski Park NFZ SASH

Ośrodek Terapii Uzależnienia i Współuzależnienia "Radzimowice" w Szklarskiej Porębie prowadzony jest przez podmiot leczniczy - Ośrodek Terapii Uzależnień i Współuzależnień "Radzimowice" Społka z o.o. z siedzibą ul. Dolna 4, 58-580 Szklarska Poręba, KRS 0000234605 NIP 694-15-64-181; REGON 390769238; Kapitał Spółki 50 000 zł;

0
Would love your thoughts, please comment.x