Nie pracuję w “Radzimowicach” długo, jednak kiedy przed laty poznałem Piotra Barczaka, dowiedziałem się, że założony przez niego Ośrodek Terapii, zlokalizowany obecnie w Szklarskiej Porębie – “zaczął się” i znajdował kiedyś w małej wiosce o tej nazwie.
Co tydzień jadąc do pracy mijałem przy głównej drodze znak: Radzimowice 1,8 km. Podobała mi się ta okolica i widok tego wzniesienia, roztaczający się z głównej drogi na Mysłów – i na Radzimowice właśnie. W internecie trafiłem kiedyś na bardzo ciekawy artykuł o historii tej dawnej górniczej wioski.
Mając dzień wolnego pomiędzy dyżurami w ośrodku postanowiłem się tam przejść i po prostu zobaczyć te okolice. Samochód zostawiłem pod OSP Mysłów i zacząłem iść pod górkę.
Chwilę później spotkałem mieszkankę, która zapytała dokąd idę. Odpowiedziałem sympatycznie, choć nieco wymijająco, że: “tak sobie przed siebie” – bo szczerze mówiąc nie byłem pewny, czy dokładnie tą właśnie drogą dojdę do Radzimowic. Pani na to: “A myślałam, że Pan na Radzimowice idzie?!”. Uśmiechnąłem się do siebie: skąd u tej Pani podejrzenie co do celu mojej podróży…
Im wyżej szedłem tym ładniejsze widoki. W każdą ze stron. W dół / na dół, w górę / na górę i po bokach. A może to jednak nie do końca jest tak, że: ‘im wyżej, tym ładniej’? Chyba jednak na każdym etapie było ‘ładnie’. Co parę chwil nowa perspektywa. Jak w terapii… Jak w życiu…
I nagle dosłownie zaczął kończyć się asfalt, choć już wcześniej miejscami było go niewiele i niezbyt dobrej jakości. I wtedy tabliczka pokazała mi, że należy skręcić w prawo. Radzimowice w prawo. Nieco dalej, już łagodniej pod górkę, za znakiem Radzimowice i małą przydrożną kapliczką, zobaczyłem dosłownie kilka zabudowań. Nie wiem w którym budynku był wtedy, przed laty, Ośrodek Terapii, ale nie to chyba było najważniejsze. Po prostu zobaczyłem to urokliwe miejsce – tak ważne dla Ośrodka, w którym pracuję.
Pomyślałem sobie o naszych pacjentach. O tym, że leczenie uzależnienia ma w sobie coś z wędrowania po górach. Dla jednych dłuższą, dla innych krótszą drogą. Przy lepszej lub gorszej pogodzie, w wygodniejszych lub mniej wygodnych butach – i różnie obolałych stopach.
Wracając pomyślałem jeszcze o tej tabliczce wskazującej tam kierunek w prawo na Radzimowice…
Wielu naszych pacjentów często mówi: “Mnie zostało tylko się leczyć, w pewnym sensie nie mam alternatywy. Albo będę się leczyć, albo będzie tragedia”
Tam na tej górce też niejako był taki wariant. Albo skręcę na Radzimowice, albo za chwilę skończy się asfalt, a ja wyprowadzę się w pole.
Może właśnie o to idzie i w życiu, i terapii – żeby podjąć tę wędrówkę, spotkać na szlaku przychylnych ludzi, i przede wszystkim umiejętnie odczytywać znaki na rozstajach…
Michał
„Radzimowice to dar od stwórcy”
Kończę swój sześciotygodniowy pobyt,okazał się zbawieniem którego się nie spodziewałam,najwspanialsi terapeuci i ludzie tu leczący się.Moja wielka wdzięczność i szacunek
Dbaj o siebie!