Czego się nauczyłam… Wstawania rano… i stawiania czoła wyzwaniom TEGO dnia; tego że troska o siebie polega na jedzeniu regularnych posiłków i chodzeniu spać w pidżamie … o rozsądnej porze; tego że można powiedzieć prawdę o sobie i usłyszeć czasem bolesną prawdę, czasem konstruktywną krytykę, czasem życzliwą zachętę, czasem po prostu czyjąś opinię z którą nie muszę się wcale zgodzić – ale wszystko to znaczy, że warto podejmować ryzyko kontaktu z drugim człowiekiem, że wtedy inni też dzielą się prawdą o sobie… a wszystko pod życzliwym nadzorem terapeutów, którzy jak stabilizujący dorośli regulują przepływ różnych energii w tej szalonej grupie… jak to się stało? nie mam pojęcia… podobno tak działa dobra terapia i dużo neuronów lustrzanych w mózgu 😉 Kocham Was