“(…)No więc wracając do Ciebie- P.B. wskazał na M. palcem, uśmiechając się szeroko. -Jak ty użalasz się nad sobą?
M. trudno było skonfrontować się z własnym zachowaniem. Miał siebie za twardego faceta, który się nad sobą specjalnie nie rozczula, i nie lubił, kiedy inni to robili (…). Jednakże przykład profesora dał mu do myślenia. Chrząknął i zaczął cicho.
-Wydaje mi się, że robię to wtedy, kiedy powtarzam sobie, że nikt mnie nie rozumie, że ludziom nie powinno się ufać i większość z nich szuka tylko okazji do tego, aby mnie skrzywdzić lub wykorzystać.
-Co osiągasz przez taki sposób myślenia?
-Izoluję się.
-Czy jest ci to na rękę?
-Tak – przyznał niechętnie M.
-Dlaczego?
-Bo wtedy mogę ćpać i nie muszę się obawiać , że ktokolwiek mi w tym przeszkodzi…
-Czy tego dla siebie chcesz?Takiego życia?
-Nie umiałbym inaczej. Nie wiem, czy potrafiłbym…Nie wiem.
-Powiedz do mnie : „Jeszcze sobie trochę poćpam”.
-Nie. Nie chcę tego mówić.
-A czego chcesz?
-Nie wiem.
Zapadła cisza. Pierwszy odezwał się profesor:
-Brawo chłopcze.”Nie wiem” to dobre na początek. Odpowiednie miejsce, by zacząć. Gratuluję!
M. nie był zachwycony. Zaczynał zdawać sobie sprawę ze swojego położenia. Miał 30 lat i nie wiedział, kim jest, czego chce i dokąd idzie. I z czego tu się cieszyć?(…)
M. poczuł, że spływa na niego depresja czarna i gęsta jak smoła. P.B. jakby czytał w jego myślach. Kolejny raz rozchylił się w ogromnym fotelu. Opuścił na nos druciane okulary, położył dłoń na jego dłoni. W pierwszej chwili M. drgnął, ale nie zabrał ręki. Nie chciał już uciekać, atakować ani się bronić. Pozwolił sobie poczuć ciepły dotyk psychologa. Smutek zrobił się jeszcze bardziej czarny.
-Odwagi, chłopcze – powiedział P.B., a M. pomyślał, że to w tym tygodniu już druga osoba, której na nim zależy. Zrobiło mu się ciepło na sercu. Po policzkach potoczyły się gorące łzy. Najpierw dwie, a potem więcej. Kiedy przestały płynąć, profesor powiedział pewnym i pełnym wiary głosem:
-Płaczesz. Będziesz żył.”
Osoby pamiętające Piotra Barczaka bez wątpienia rozpoznają w profesorze P.B. właśnie Jego. Błyskotliwość, miłość do ludzi, empatia. Wyjątkowy dar skutecznej pomocy osobom cierpiącym.
Cała, momentami surrealistyczna historia, rozgrywa się w tajemniczej klinice Pana B, do której trafia młody, zagubiony (jak się później okazuje również uzależniony) młody lekarz. Wytrawny czytelnik bez trudu również rozpozna, że inspiracją jest także Ośrodek Terapii Uzależnień „Radzimowice” w Szklarskiej Porębie, którego założycielem był właśnie Piotr Barczak.
Oczywiście całe tło oraz sam Piotr Barczak jest tylko inspiracją do zajęcia się tematami jeszcze głębszymi, dylematami ponadczasowymi dotyczącymi m.in. istoty Boga, sensu życia, wolności wyboru, miłości, sensu istnienia. Niemniej jednak ktoś, kto przebywał w Ośrodku „Radzimowice” będzie miał niezwykłą przyjemność przypomnienia sobie wyjątkowego klimatu tego miejsca, który stworzył Piotr Barczak. Udział w zajęciach terapeutycznych, konsultacje indywidualne P.B , nieszablonowe interwencje terapeutów, relacje jakie tworzą ze sobą pacjenci, tego wszystkiego możemy doświadczyć dzięki tej wyjątkowej powieści. To też niezwykła okazja, dla osób, które przybywały w Ośrodku w czasach, kiedy „w pokoiku za schodami” przyjmował całymi wieczorami Piotr Barczak.
Zapraszamy zatem naszych absolwentów w podróż do mocno emocjonalnych, często wzruszających, wspomnień, podczas których będą mogli szukać odpowiedzi na ponadczasowe pytania dzięki powieści Sary Leiss “Kilinka Pana B.”
🙂